
Wawel – Notre-Dame, Wersal i Panteon razem wzięte. Miejsce dla polskiej historii, kultury i tożsamości niezwykłe. Jeden z symboli naszego państwa. Obiekt bezcenny. Nie da się o nim mówić inaczej niż w samych superlatywach, choć w minionych dziejach nie każdy umiał docenić jego majestat. Pamięta on czasy dawniejsze niż te, gdy w Polsce panowali Piastowie. Co więcej, prawdopodobnie stacjonowali już na wzgórzu łowcy mamutów. Zamek i katedra przeszły przez setki lat liczne przeobrażenia. „Złoty okres” przypadł dopiero na wiek XVI, gdy panowali Zygmunt I Stary i Zygmunt II August. Budynki trawiły pożary, w czasie austriackiego zaboru, służyły one, jako koszary dla wojska. Potem Wawel stał się rezydencją dla gubernatora Hansa Franka, który także przekształcał jego wnętrza według własnego uznania. Z perspektywy czasu bardzo interesujące jest to, jak potoczyłyby się losy tego miejsca i naszego kraju, gdyby Zygmunt III Waza nie zdecydował się przenieść stolicy kraju z Krakowa do Warszawy. Niezwykle poruszające jest zdanie sobie sprawy, jaki ogrom wydarzeń „zapamiętały” wawelskie mury. W królewskich kryptach znajdują się nie tylko władcy naszego kraju, ale także ludzie, których zasługi i renoma, wykraczały poza obszar dawnej Rzeczypospolitej. Spoczywają tam szczątki Władysława IV Wazy, który przez trzy lata był formalnym carem Rosji! Był też symbolem największej utraconej geopolitycznej szansy, przed jaką stanęła Polska. Jeśli kiedykolwiek mieliśmy prawo śnić o globalnej potędze, to właśnie wtedy! Jest tam też grobowiec Jana III Sobieskiego - który wsławił się pokonaniem wojsk tureckich w czasie „Odsieczy Wiedeńskiej”. Dzięki jego dowództwu udało się ocalić chrześcijańską tożsamość Europy, której w razie porażki, groziła przymusowa islamizacja. To jemu utrzymanie władzy zawdzięcza także dynastia Habsburgów. Pochowano tam również: Stefana Batorego, Zygmunta III Wazę, Jana Kazimierza, Zygmunta I Starego, Zygmunta II Augusta, Augusta II Mocnego, Michała Korybuta Wiśniowieckiego i Stanisława Leszczyńskiego. To na Wawelu znajdują się groby marszałka Józefa Piłsudskiego, którego wojska zatrzymały rewolucję bolszewicką, prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej, generała Władysława Sikorskiego oraz duchowych przywódców narodu w okresie niewoli: Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego. Bez wątpienia mamy do czynienia z monumentalnym obiektem. To symbol naszej narodowej dumy, a Kamil Janicki napisał o nim książkę, która uwypukla wszystkie niuanse, jakie wiązały się z tym miejscem. Ot, chociażby fakt, że znajduje się w nim bardzo głęboka studnia, której nie mogą zobaczyć turyści. Przez kilka lat w jednej z zamkowych sal, gościło najcenniejsze dzieło malarskie, jakim dysponuje nasz kraj - „Dama z gronostajem” Leonarda da Vinci. Ten obraz bardzo pasował do skali powagi Wawelu, był jego dodatkowym klejnotem. Podobnie jak żyjący już swoim życiem mit o czakramie. Autor tej książki skupia się na pewnych, weryfikowalnych faktach historycznych, ale nie da się ukryć, że obecna renoma zamku wiąże się także z przeświadczeniem turystów z całego świata, dotyczącym nadzwyczajnych ezoterycznych właściwości, którymi rzekomo szczyci się to miejsce. Władze z uwagi na wyjątkową rangę religijną Wawelu, zdecydowanie odcinają się od tego typu pogłosek, ale chcąc nie chcąc starożytna mistyka utożsamiana z tym zabytkiem, legitymizuje myślenie w kategoriach wykraczających poza racjonalny osąd ludzi z Zachodu. Co więcej, istnieje w tej sprawie dwugłos, jakim z jednej strony jest obawa o deprecjonowanie fundamentów wiary katolickiej, a z drugiej wypowiedzi ojca Czesława Klimuszki, skądinąd przedstawiciela katolicyzmu, który w sposób jednoznacznie aprobujący wypowiadał się na temat potencjalnej bytności owego czakramu na Wzgórzu Wawelskim. Funkcjonują też doniesienia o tym, że stanowił on przedmiot zainteresowania Henryka Sienkiewicza, który ostatecznie z powodu śmierci, nie zrealizował swojego planu upowszechnienia tej historii. Wszystko to zmierza w jednym bardzo konkretnym kierunku: uświadomienia sobie wielowymiarowego fenomenu Wawelu. Dla różnych grup pełni on różne funkcje, za każdym razem jednak symbolizując rzeczy wielkie. Dla nas - mieszkańców Szydłowca - ma on dodatkowe znaczenie, gdyż jeden z dawnych właścicieli naszego miasta - Krzysztof Szydłowiecki - jako wojewoda krakowski, także rezydował w tym miejscu…
Gorąco polecamy tę publikację.