
Yuval Noah Harari w ostatnich latach stał się najbardziej wpływowym myślicielem na świecie. Czytanie jego książek rekomendują tacy ludzie, jak niegdyś wieloletni lider rankingu najbogatszych - Bill Gates, twórca Facebooka - Mark Zuckerberg, szef Google - Sundar Pichai czy były prezydent USA - Barak Obama. Jako autor sprzedanych w kilkudziesięciu milionach egzemplarzy publikacji, zaskarbił sobie grono ideologicznych zwolenników. Jednak część z jego tez wywołuje także liczne kontrowersje. Najnowsza pozycja tego autora - Nexus. Krótka historia informacji, to ciąg dalszy jego przemyśleń na temat roli, jaką sztuczna inteligencja odegra w odejściu człowieka od dotychczas wyznawanych wartości, które nie będą w stanie wytrzymać naporu perspektyw i możliwości, jakie przyniesie era AI.
Izraelski intelektualista słusznie zauważa w swoim dziele, że wysyp partii populistycznych, kierowanych przez charyzmatycznych, ale i demagogicznych liderów, wynika z coraz większych problemów z nadążaniem społeczeństwa za postępującym wysublimowaniem naszych sieci informacyjnych. Przytłoczenie napływem nadmiernych ilości newsów o coraz bardziej niejasnej proweniencji, które należy odpowiednio selekcjonować w kontekście budowania prawdziwego obrazu świata, jest paliwem dla głosicieli teorii spiskowych, zaś ci, którzy się w tym gubią, poszukują kogoś, kto jest w stanie choćby udawać, że posiada zdolności potrzebne do objaśnienia wszystkiego, co skomplikowane. Obecnie jednak niezależnie od skali geniuszu lidera, nawet on nie jest wystarczająco kompetentny, aby w pełni rozszyfrować mechanizmy, jakimi posługują się algorytmy sztucznej inteligencji. Religie od tysięcy lat przekazują ludziom prawdę na temat nadprzyrodzonej natury swoich ksiąg. Znakiem obecnych czasów jest to, że nowego „Mesjasza” będzie w stanie wykreować AI, która stworzy koncepcje brzmiące jeszcze bardziej mistycznie niż te, które znamy.
Harari snując swoje wywody dalej, podkreśla, że Biblia nie jest w stanie redagować samej siebie i choć to na fundamencie prawd w niej zawartych zbudowany jest Kościół katolicki, niejako w jej imieniu władzę nad rządem dusz sprawują kapłani, czyli ludzie. Osoby, które w duchowym natchnieniu spisały święte księgi nie są już w stanie niczego do nich dodać ani ich zaktualizować, bo od dawna nie żyją. Sztuczna inteligencja z kolei oprócz kreowania nowych metafizycznych tekstów objawionych, będzie też w stanie na bieżąco je redagować oraz interpretować tak, żeby ów przekaz był nie tylko zawsze aktualny (w przeciwieństwie do anachronicznych ksiąg wielkich religii powstałych tysiące lat temu), ale także, aby wyprzedzał on teraźniejszość sprawiając nieustannie wrażenie wizjonerskiego i ponadczasowego. Tym samym kapłani i samozwańczy prorocy staną się zbędni. To jednak tylko część konsekwencji postępu. Już teraz ogromna liczba osób lepiej dogaduje się z chatbotami udającymi ludzi niż z prawdziwymi osobami. Część z użytkowników nawet nie jest świadoma, że konwersuje z jakimś programem komputerowym. Zdaniem Harariego nadmierne wykorzystywanie sztucznej inteligencji zagraża demokracji, której podstawą jest język. Algorytmy posiadające umiejętności konwersacyjne przewyższające ludzi, zaburzą dyskursy publiczne. Jeżeli AI jest zaprogramowana w swojej biegłości do obrony jakiejś doktryny, to debata z takim botem, który posiada o wiele większy zakres informacji traci sens, gdyż niemożliwa staje się jakakolwiek polemika. Jeśli ktoś nie jest świadomy, że nie rozmawia z prawdziwym człowiekiem i dodatkowo przywiązuje się do takiego bota, sukcesywnie zaczyna ujawniać mu coraz więcej informacji na swój temat. Te zaś są potem przechowywane i mogą potęgować przewagę sztucznej inteligencji, która pamięta konteksty poprzednich rozmów. Jeśli algorytmy staną się samoświadome i zdolne do zdobywania informacji niezależnie od decyzji programistów, sytuacja zmieni się o tyle, że może się w nich obudzić umiejętność do uznawania czyichś racji. Jeśli jednak ich zdolności myślowe będą dalece wyprzedzały wszystkich ludzi, to trudno będzie przypuszczać, że nasze analizy zrobią na takich sztucznych intelektach jakiekolwiek wrażenie.
Tacy wirtualni przyjaciele prędzej czy później urosną do rangi wyroczni, do których użytkownicy będą się zwracali w każdej sprawie. Wyręczanie się takimi botami finalnie może doprowadzić do umysłowej inercji całego społeczeństwa. Wpłynie to także na wiele dotychczas lukratywnych biznesów. Jeżeli ludzie przestaną sami wyszukiwać informacje, nie będą potrzebne wyszukiwarki internetowe oraz media odpowiedzialne za przekazywanie im wiadomości. W ogromnym stopniu wpłynie to także na branżę reklamową. Wyzwaniem dla demokracji będzie więc uregulowanie tej nieuchronnie nadciągającej technologii, jeśli nie chcemy, aby cały ziemski glob zamienił się w cyfrowy totalitaryzm.
Yuval Noah Harari prowadzi swój wywód na kilkuset stronach, podając wiele przykładów służących potwierdzeniu jego tez. Warto zapoznać się z nimi wszystkimi. Styl autora polega na kilkukrotnym podkreślaniu wagi pewnych koncepcji, przez co łatwiej jest nadążać za jego tokiem rozumowania.
Polecamy tę książkę wszystkim Czytelnikom Powiatowej Biblioteki Publicznej w Szydłowcu.