
Jeden z najsłynniejszych polskich socjologów - Zygmunt Bauman - orzekł kilka lat temu, że Internet unaocznił niedostępność i nieosiągalność wiedzy, bo przez swój nadmiar „faktów” upokarza i zniechęca. Bardzo podobnie brzmiące konkluzje na temat książek na początku XVII wieku wysnuwał Barnaby Rich. Jeszcze dalej poszedł Jacques Derrida, który uznał, że największą wartość ma nie sam tekst, a biel pustej kartki, jako manifestacja potencjału wszelkich treści… Z permutacji ogółu dostępnych nam liter alfabetu, jesteśmy w stanie wydobyć tylko znikomy procent zasobów języka, których znaczenie rozumiemy i jesteśmy w stanie praktycznie wykorzystać. Ogromna większość oceanu informacji, to teren niezdobyty i nieujarzmiony. Wskazując palcem na konkretne kanony i twórców, których literacki artyzm jest na szczycie maestrii, niejako sami ograniczamy możliwość natrafienia na coś, co z naszego subiektywnego punktu widzenia, będzie lepsze niż to, co zwerbalizowali Szekspir, Dostojewski czy Lem. Chyba wszyscy marzymy o takiej książce, która raz przeczytana, stanie się naszym drogowskazem na całe życie. Każdy chciałby mieć pod ręką spisaną mądrość, która pomaga rozwiązać dowolny problem, zainspirować i zmieniać siebie oraz świat, na lepsze. Istotne jest to, aby w ogóle te poszukiwania zacząć, otworzyć się na przestrzenie słowa, które sami możemy dookreślić i uczynić częścią naszego kodu kulturowego. Anthony Doerr podaje nam swoją pomocną dłoń. Chwyta nas mocno i zabiera do Miasta w chmurach… Przekazuje nam swoją opowieścią prawdę obezwładniającą i oczyszczającą. Nikt z nas nie jest światu obojętny. Nasze akcje i reakcje zostawiają swój ślad na wielu przestrzeniach czasowych. Ludzkość oprócz metafory tej synergii, potrzebuje jednak naukowych dowodów lub czegoś, co zacznie się jawić, jako aksjomat, prawda niepodważalna z definicji. Inaczej trudno nas zmotywować do sięgnięcia po zdawałoby się najprostsze, a jednak najgłębsze sensy naszego wspólnego bytowania. Z oczywistych względów, każdy dociera do sedna samego siebie w innym tempie. Dla cywilizacji lepiej byłoby jednak, gdyby pewne przekonania co do natury człowieczeństwa, istniały w naszych umysłach bez uprzedniego przymusu indoktrynacji. Czy zatem jakaś książka może dokonać aktualizacji naszego jestestwa? Jak wśród wszystkich spisanych historii, odnaleźć niszę spajającą dążenia wszystkich twórców, którym zamarzyła się rewolucja w ludzkich świadomościach? Globalne katharsis, hekatomba wszelkich faktorów agresji i uporządkowanie chaosu superlatywów - czy ktoś umie stworzyć tekst, który zawiera w sobie wszystko, czego potrzebujemy do szczęścia jednostkowo i zbiorowo? Doerr wierzy w to, że gdzieś znajduje się manuskrypt wyzwolenia. Być może nawet sam chce być jego autorem, albo przynajmniej kimś, kto zasieje ziarno w odpowiednich umysłach. Potrzebujemy awangardy w generowaniu idei. Kogoś, kto odważy się powiedzieć, to, co trzeba powiedzieć, bez względu na ludzki strach przed opuszczeniem metafizycznego kaftana bezpieczeństwa. Czas starych, „dobrych” recept minął. Dlatego szanujmy słowo i otwórzmy się na semantyczne zaskoczenia oraz atrakcje nowych reguł wnioskowania. Oczekujmy z otwartą głową „Mesjasza pióra”, który zbawi nasze paradygmaty, który pokona nasze poczucie lęku przed katastrofą semiotyczną, przed paranoiczną nadmiarowością zamanifestowanych w świecie znaczeń. Bądźmy czujni. Miasto w chmurach nie musi być naiwną utopią. Jesteśmy w epicentrum degrengolady, ale to my warunkujemy jej skalę. To my budujemy całkowicie zbędne fasady, za którymi kryją się rzeczywiste intencje, dyktowane nam przez ego. Nie potrzebujemy zbędnej dydaktyki, lecz ontologiczno-epistemologicznej niepodległości wobec jakichkolwiek ograniczeń. Skoro ktoś/coś broni nam dostępu do prawdy, to niech chociaż da nam klucze do iluzji, którą sami we własnym zakresie będziemy tworzyć, kontrolować i czerpać z niej to, co dla każdego z osobna najistotniejsze. Ostatecznie sedno najdobitniejszej wolności tkwi w pewności, że możemy robić, co chcemy, w rzeczywistości skrojonej do naszych marzeń. Skoro jesteśmy ze sobą połączeni, to niech doświadczenia warte empirii, staną się osiągalne dla każdego. Jeśli jakaś historia ma zmieniać ludzkie percepcje, to niech natchnie kogoś, kto da nam pełną immersję z metawersum wszystkiego, czego pragniemy. Sięgnijcie więc po tę książkę. Może to właśnie ta…?



