
Zapraszamy do lektury krótkiego cyklu artykułów, skupionego wokół najbardziej awangardowych publikacji, jakie pojawiły się na rynkach wydawniczych. W każdej części zaprezentujemy jeden tytuł, który z jakiegoś powodu wyróżnia się na tle innych książek.
Pisarze, szukając nowych form wyrazu swoich myśli, czasem decydują się na niecodzienne rozwiązania fabularne, które rzucają nowe światło na ludzką kreatywność oraz potencjał komunikowania odbiorcom imponderabiliów.
Dr Alan Francis, postanowił w ramach intelektualnej prowokacji, stworzyć „dzieło”, które trudno pomylić z innymi. Książka Wszystko, co mężczyźni wiedzą o kobietach, zawiera w sobie… 120 pustych kartek. Tym sposobem autor w teoretycznie najprostszy z możliwych sposobów unaocznił skalę percepcyjnych różnic pomiędzy przedstawicielami płci męskiej i żeńskiej. Pozycja ta zakwestionowała przeświadczenie, że zawsze do każdego tematu potrzebny jest rzeczowy, wyrafinowany komentarz. Zdając sobie sprawę z istnienia tysięcy bogatych w argumentację podręczników psychologicznych oraz praktyki i obserwacji z życia codziennego, Francis uwydatnia to samo, co krytycy badań nad Szekspirem sądzą o próbach ustalenia jego prawdziwej tożsamości. Mianowicie, odkrycie archetypów, za pomocą których można by zrozumieć wszystkie mechanizmy działania obu płci we wzajemnych interakcjach, jest na obecnym etapie bardziej treningiem w spekulacji i heurystyce, aniżeli faktyczną, przydatną i permanentnie weryfikowalną wiedzą.
Publikacja ta wpisuje się w ramowe założenia dekonstrukcjonizmu Jacquesa Derridy, który traktował język, jako niekończącą się grę znaczeń i uważał, że biel pustej kartki oznacza więcej niż potok słów, gdyż to ona zawiera w sobie cały zbiór wyobrażeń, którymi można dowolnie permutować za pomocą liter.
Warto podkreślić, że w podobnym kierunku podążył włoski artysta Salvatore Garau, który tworzy… nieistniejące rzeźby, a potem sprzedaje je za całkiem spore sumy. Włoch sprytnie eksplikuje swoją „twórczość”, tłumacząc, że choć subiektywnie jego dzieła są niczym, to w rzeczywistości stanowią element próżni - przestrzeni pełnej energii. Idąc w swoich tłumaczeniach dalej, stwierdza, iż nawet jeśli ów przestrzeń opróżnimy i nic w niej nie pozostanie, to zgodnie z zasadą nieoznaczoności Heisenberga, energia tej nicości będzie zagęszczana i przekształcana w rozmaite cząstki. Niewidzialne rzeźby mają służyć rozwijaniu wyobraźni, bowiem każdy obserwator przedmiotu, którego fizycznie po prostu nie ma, może w jego miejsce wykreować to, co podpowie mu fantazja. W malarstwie paralelą jest obraz pt. „Biały kwadrat na białym tle” - Kazimierza Malewicza.
Podobny zabieg artystyczny zastosował kompozytor John Cage. Jego utwór pt. 4′33″ („4 minuty 33 sekundy”), został skomponowany wyłącznie z samych pauz. W jego wykonaniu nie biorą udziału żadne instrumenty ani głosy. W ciągu tego czasu nie zostaje zagrany żaden dźwięk. Utwór ten może być wykonywany na dowolnym instrumencie, upodobały go sobie zwłaszcza amerykańskie orkiestry. Zachwyceni krytycy uznali, że Cage odkrył ciszę dla świata muzyki. W ich ocenie była to rewolucja estetyczna o epokowym znaczeniu. U niego funkcję niezapisanej białej kartki, pełniły dźwięki otoczenia. Muzycy niczego nie grali, ale wokół słychać było np. skrzypiącą podłogę, krzesła lub czyjś oddech…
Nie wszyscy patrzą na taki rodzaj sztuki z aprobatą. Dla wielu jest to dowód kryzysu artyzmu. Dodatkowym czynnikiem, który uwiera opinię publiczną jest merkantylizacja takich działań. Z drugiej strony żyjemy w czasach, gdy odpowiedni marketing jest w stanie sprzedać wszystko każdemu. Dostrzegalny niewątpliwie kres wielkich narracji wymaga jednak gruntownej rewizji poglądów na temat tego, czym jest sztuka i co za jej pomocą chcemy ludziom zakomunikować.
Trudno zaprosić do lektury tego dzieła, ale na pewno warto wiedzieć, że literatura ma także takie oblicze i potęguje ono jej wartość samą w sobie.