Książki tak dobre, że… można je… zjeść…

Po serii wyrafinowanych publikacji o różnych zawiłościach konstrukcyjno-semantycznych, przyszedł czas na odrobinę książkowego chilloutu. Jak bowiem inaczej nazwać książki, których głównym walorem, jest to, że można je wykorzystać jako element gastronomicznego ubogacenia spożywanych przez nas potraw?

Wyobraźcie sobie, że są artyści, tacy jak Ben Denzer, którzy zamiast skupiać się na ciekawie przemyślanej fabule, wyrazistych postaciach oraz nieoczekiwanym zakończeniu, wolą zaproponować taką pozycję, jak chociażby 20 Slices of American Cheese. Co w niej takiego nietuzinkowego? Otóż, jest ona wierna swojemu tytułowi i składa się z dwudziestu porcji sera, które zostały obdarzone książkową oprawą. Wśród innych wartych uwagi „dzieł” tego artysty znajduje się też 5 Ketchups, składające się z pięciu saszetek ketchupu.

Ciekawe rozwiązania zastosował również Nick Bampton. Jego „książka” pt. spice.bk, składa się ze stron, które zawierają przyprawę i są rozpuszczalne w wodzie. W każdej chwili możemy je wykorzystać jako dodatek do jakiegoś dania, które dzięki nim zyska inny kolor lub smak.

Ze zrozumiałych względów tego typu „publikacje” nie należą do mainstreamu i nie znajdą się na listach bestsellerów. Nie zmienia to faktu, że stanowią intrygującą odnogę
w zbiorze specyficznej literatury.

Teoretycznie można by ten nurt poszerzyć o kolejne prototypy, ale nie będą one
w stanie dodać do idei niczego, co nie wybrzmiało już w kontekście serowych stron lub kartek, które pod wpływem wilgoci i ciepła, zamieniają się w gotową do użycia przyprawę. Wydźwięk tego typu inicjatyw pozostanie niezmieniony.

Tak więc, jeśli ktoś chce poszerzyć granice humanistyki i książki jako środka przekazu, powinien eksplorować inne przestrzenie. 

Zobacz również: